Klasztor ufundowany został przez Kazimierza Odnowiciela w 1044 roku po najeździe czeskim oraz kryzysie wewnątrz państwowym, który rozpoczął się za panowania Mieszka II.
W tym czasie Tyniec znajdował się bardzo daleko od Wzgórza Wawelskiego, a sam Kraków przedlokacyjny kończył się na wysokości dzisiejszej ulicy Franciszkańskiej. Brak dróg i mostów na Wiśle powodował, że wyprawa z Krakowa do Tyńca wyglądała troszkę inaczej, niż obecna godzinna jazda malowniczą ścieżką rowerową wzdłuż Wisły.
Klasztor wybudowany został w stylu romańskim, który to styl nawet obecnie wyraźnie dominuje w klasztornej architekturze. Cały kompleks był wielokrotnie niszczony i przebudowywany, przez co dość widoczne są elementy gotyckie. Wnętrze natomiast, jak w przypadku większości krakowskich kościołów, wypełnione jest barokowym przepychem.
Sam klasztor jest malowniczo położony na skale na zakręcie Wisły. Stanowi najdalej na zachód wysunięty punkt Krakowa. Tyniec natomiast składa się z licznych, zalesionych wzgórz, a zabudowania, typowo wiejskie, są bardzo nieliczne, w zasadzie są to dwa większe osiedla, jedno w okolicach klasztoru, drugie natomiast w środku kompleksu leśnego. Całość jest częścią Bielańsko-Tynieckiego parku krajobrazowego, który w lwiej części położony jest własnie na terenie Krakowa.
Rejon obsługiwany jest przez linie miejskie odjeżdżające z Ronda Grunwaldzkiego, więc dojazd nie stanowi większego problemu. Dodatkowo, nie lada atrakcją jest przepłynięcie do Tyńca jednym z kursujących w ten rejon statków, lub tramwajem wodnym.
Gdy byłem w ostatnią niedzielę, udało mi się uchwycić na zdjęciach statek o dumnie brzmiącej nazwie "Nimfa", największej pasażerskiej jednostce nawodnej pływającej po Krakowie. Sam chętnie bym się kiedyś wybrał w taki rejs, kto wie, może w te wakacje ?
Moja wizyta w klasztorze zbiegła się z Zielonymi Świątkami, miałem też okazję uczestniczyć w nabożeństwie odprawianym po łacinie. Niestety, w przeciwieństwie do pustelniczego klasztoru Kamedułów na Bielanach, klasztor w Tyńcu jest mocno skomercjalizowany, czego wyrazem była zapełniona ludźmi restauracja oraz sklep zakonny, mimo święta. W klasztorze są też dostępne pokoje hotelowe, gdzie każdy może spędzić noc za uiszczeniem odpowiedniej opłaty zgodnej z cennikiem. Aczkolwiek, jakby ktoś chciał zaznać klasztornego życia i zakonnych klimatów, to musiałby jednak wybrać klasztor na Bielanach, gdzie każdy chętny może zaznać na własnej skórze zakonnego życia. Obecnie, w XXI wieku, staje się to coraz popularniejszy sposób faktycznego odpoczynku od codziennego życia, bez telefonu, facebooka, czy... blogów.
Wracając do samego klasztoru natomiast, z racji tego, że jest to miejsce kultu religijnego, zalecany jest stosowny strój, czyli w przypadku Pań wykluczone są spódniczki mini, czy bluzki bez ramiączek, zaś dla Panów zalecane są długie spodnie. Warto o tym pamiętać wybierając się do Klasztoru, niezależnie od tego czy jest się osobą wierzącą czy nie, należy uszanować zasady obowiązujące w miejscu, w którym się przebywa. Do Tyńca pewnie jeszcze kiedyś wrócę na tym blogu, bo klasztor to nie jedyne ciekawe miejsce w tym rejonie, choć zdecydowanie przyćmiewające wszystkie pozostałe.
Na koniec garść wykonanych przeze mnie fotografii.